Schorowana stara Nelsa i Vladimir – jej dorosły syn z zespołem Downa, mieszkańcy małej Casa Blanci leżącej w Zatoce Hawańskiej. To nad ich życiem pochyla się Aleksandra Maciuszek w swoim pełnometrażowym dokumencie. I choć tematyka na pierwszy rzut oka mogłaby wydawać się oczywista – ten film nie jest tylko i wyłącznie o niepełnosprawności.
„Casa Blanca” to czysty dokument, bez wtrącania się, ingerowania w życie i przestrzeń bohaterów. Obserwujemy codzienność dwójki ludzi. Statyczna kamera, brak komentarza, jakiegokolwiek głosu z offu. Prawdziwe życie. Taki miał być ten film od samego początku. Reżyser wspomina, że pierwotnie miał powstać jako praca dyplomowa na zakończenie jej studiów na Kubie. Potrzebowała jednak więcej czasu żeby nie potraktować tematyki pobieżnie, powierzchownie. Chciała uchwycić sedno życia i relacji bohaterów, nie spłycić problemu przez presję czasu przy realizacji filmu.
Na ekranie widzimy codzienne zmagania bohaterów z rzeczywistością w której żyją, obserwujemy ich relacje, zależność od siebie i przenikające się dwa światy. Poznajemy leciwą i chorą, martwiącą się o swojego syna matkę, która większość dnia spędza w ciasnym mieszkaniu, a wieczorami drepcze po ulicach wioski w poszukiwaniu Vladimira. Z drugiej strony on – trzydziestoletni mężczyzna z zespołem Downa, który chce być traktowany tak samo jak inni mieszkańcy wioski. Chce zostać rybakiem, pije z kolegami alkohol, imprezuje, włóczy się po okolicy. W „Casa Blance” możemy zobaczyć jak te dwa światy mogą istnieć obok siebie, a wręcz łączyć się w jeden.
Film w reżyserii Aleksandry Maciuszek.