– Ale ja nie chcę przebywać pośród obłąkanych – zauważyła Alicja.
– Och, temu nie zaradzisz – powiedział Kot – wszyscy tu jesteśmy obłąkani. Ja jestem obłąkany. Ty jesteś obłąkana.
– Skąd wiesz, że jestem obłąkana? – powiedziała Alicja.
Trochę tak jest. „Urodził się i to go zgubiło”2, jak zaczyna jedną ze swoich sztuk Beckett. Już sam fakt, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, czyni nas nieco obłąkanymi. Im głębiej przyjrzymy się otaczającej nas rzeczywistości, tym bardziej zaskakująca i nieoczywista nam się wyda.
Niby wszystko jest normalnie. Mieszkamy na przykład w bloku, w jakiejś dzielnicy dużego miasta. Mamy sąsiadów, na klatce kwiatki w doniczkach, a dzielnicowy strzeże naszych domów i sumień. Idziemy do pracy, mijamy się, wracamy i chowamy za drzwiami swoich mieszkań. Magda z filmu Bodo Koxa chowa się w tytułowej szafie.
Ale tak naprawdę każdy z nas mieszka po trosze w szafie. Każdy z nas ma sferę, do której nikogo nie dopuszcza. Na zewnątrz zdajemy się być gadatliwi i otwarci, jak główny bohater filmu – Jacek, który wcale nie jest taki otwarty, jak się bliżej przyjrzeć. A Tomek, który jest chory, zamknięty w sobie, potrafi nawiązać z drugą osobą o wiele głębszą więź.
Jest zatem niewielka konstelacja bohaterów: dwóch braci, Magda z naprzeciwka, dość złośliwa sąsiadka Kwiatkowska i dzielnicowy – stróż prawa. Całość przypomina płatki jednego kwiatu, dużego, egzotycznego kwiatu. Trochę jak „Magnolia” Paula Thomasa Andersona. A historia nieśmiałego, chorego Tomka i neurotycznej Magdy przypomina nieco parę Eloise i Tom Toma z „Million Dollar Hotel”. Przytoczone tytuły nie są bynajmniej erudycyjnymi wtrętami, ale raczej próbą definicji smaku filmu, materii, z jakiej został zbudowany.
1) Lewis Caroll, „Przygody Alicji w krainie czarów”, przeł. Maciej Słomczyński, wyd. II, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1975, str. 71.
2) Samuel Beckett, tłumaczenie Antoniego Libery na podstawie „Fragmentów dramatycznych”.
Film w reżyserii Bodo Koxa.