Biografia
Bodo Kox to twórca wyjątkowy w naszym kinie, wyróżniający się, można nawet powiedzieć „egzotyczny”. Wszystkie jego filmy, zarówno te offowe, jak i ostatni pełnometrażowy film fabularny „Dziewczyna z szafy”, mają wspólną cechę – są przewrotne, nieprawdopodobne i oparte na wyobraźni. Chyba nikt tak nas nie zaskakuje w polskim kinie, jak ten właśnie reżyser.
Każda kolejna scena jest odsłonięciem nowego świata; przenosi nas w zupełnie inne miejsce. Czy nie po to właśnie chodzimy do kina? Szukamy w nim oderwania od rzeczywistości, którą znamy. Chcielibyśmy pojechać na niemożliwą wycieczkę. I taką na pewno zapewni nam Bodo Kox. Każdy jego film jest wyprawą w nieznany, baśniowy świat; świat całkowicie oparty na jego „kolorowej” wyobraźni. Okazuje się więc, że na Księżycu jako pierwszy wylądował astronauta z Czechosłowacji, a powstańcowi ukrywającemu się w kanale, Niemcy zrzucają banany i pomarańcze.
Ale to nie tylko to. Reżyser nie operuje jedynie bajką. Jego kino nie jest zwykłą frajdą, podróżą za jeden uśmiech. Jego filmy są swoistym komentarzem rzeczywistości. Jest w tym lekki dystans, ironia. „Tylko nad tym panujemy, co w końcu uznamy za śmiechu warte, wyłącznie wtedy, kiedy świat i życie na nim uznamy za śmiechu warte, jesteśmy w stanie posunąć się dalej, nie ma innej metody, lepszej.” mówi Thomas Bernhard i mamy wrażenie, że Bodo Kox kieruje się tą maksymą w swojej twórczości.
Nie znaczy to, że wyśmiewa rzeczywistość. Raczej stara się ją oswoić. Patrzy na nią czułym okiem.
Bowiem traktuje swoich bohaterów poważnie. Ogląda ludzi przez lupę. W filmach Bodo Koxa. Nic na początku nie zapowiada końca. Jesteśmy ciągle wystawieni na zaskoczenie. Kino wielkiej wyobraźni.
Tekst: Alicja Rosé
More